Ale po kolei...
Hiszpańskie święta różnią się od polskich chyba pod każdym względem. Dniem równie ważnym jak Wigilia jest 6 stycznia, prezenty przynoszą wówczas Trzej Królowie (Los Reyes Magos). 6 grudnia dzieci nie znajdują nic pod poduszką (ani w bucie czy skarpetach). Tradycyjną dekoracją bożonarodzeniową jest szopka betlejemska (Belén). Nie piecze się pierniczków, za to przez długie tygodnie na sklepowych półkach królują polvorones, turrones, marcepany i inne słodkości, o jakich w Polsce nawet nam się nie śniło. A 26 grudnia nie jest dniem wolnym.
Dla mnie, Polki przyzwyczajonej do odświętnej Wigilii, z opłatkiem, siankiem pod obrusem, dwunastoma postnymi potrawami, prezentami od aniołka pod choinką, wspólnym śpiewaniem kolęd i długim długim biesiadowaniem, hiszpańska Wigilia nie ma za wiele uroku. Choć jedzenie jest pyszne, podawane potrawy są tak różne od naszych polskich, że z trudem idzie mi odnalezienie w nich wigilijnego charakteru. Często podawane jest mięso (jagnię lub indyk), może zagościć droga ryba albo owoce morza. Długo się przed hiszpańską Wigilią wzbraniałam, a po jedynej, jaką spędziłam, postanowiłam stawać na głowie i nawet w Hiszpanii Wigilie organizować polskie.
I tak się stało (choć w Londynie), wbrew upodobaniom smakowym męża Hiszpana. Wigilię mieliśmy polską, z jedynie lekkimi hiszpańskimi akcentami, w postaci cavy
A obok choinki mamy zawsze szopkę. Hiszpanie potrafią budować niesamowite Belén. Co roku w wielu miejscach organizowane są konkursy na Belén, a zwycięskie konstrukcje często zajmują powierzchnię kilku metrów kwadratowych. Tworzone są całe miniaturowe wioski, dużo postaci i zwierząt, bieżąca woda, światełka. I gdzieś tam ukryta stajenka z małym Jezuskiem, Maryją i Józefem. Zwykle domowe szopki rozrastają się z roku na rok. Kupowane są nowe figury, nowe domki. My jednak póki co postawiliśmy na praktykę i w domu mamy Belén z Playmobile, bo i takie są dostępne w Hiszpanii. Zaczęliśmy od tradycyjnych figurek, ale swój pierwszy sezon Józef i Maryja zakończyli bez rąk, wół bez rogów, a osioł bez głowy. Chyba tylko dzieciątko Jezus nie ucierpiało w codziennych spotkaniach z półroczną Natalelką.
W Wigilię pod choinką dzieci nie znajdują prezentów, tradycyjnie dostaną je dopiero od Trzech Króli. Jednak od jakiegoś czasu również w hiszpańskie zwyczaje wdziera się postać św. Mikołaja (Papá Noel). Jednak prezenty zostawia w nocy, dzieci więc znajdą je pod choinką dopiero w I dzień świąt. Nowy zwyczaj, choć zawdzięczany głównie globalizacji, ma również wymiar praktyczny - dzieci mogą spędzić całe ferie świąteczne na zabawie prezentami.
Zaletą hiszpańskich świąt jest to, że są dłuższe. Gdy po powitaniu Nowego Roku w Polsce trwa po prostu zima, w Hiszpanii nadal trwają święta. Wszyscy czekają na wieczór 5 stycznia, kiedy to do kraju przyjadą Trzej Królowie (Cabalgata de Reyes Magos), którzy w nocy zostawią pod choinką prezenty. A w ich święto - 6 stycznia - cała rodzina spotka się przy uroczystym obiedzie.
6 stycznia jest też wyjątkowo smaczny ze względu na tradycyjny Roscón de Reyes - uzależniające drożdżowe ciasto, specjalnie na ten dzień szykowane. Podawane samo, z kremem lub bitą śmietaną, zawiera ukrytą miniaturową figurkę. Kto na nią trafi, będzie miał szczęście w Nowym Roku. Coś w tym musi być - mam na swoim koncie już cztery odnalezione figurki i zdecydowanie wiodę szczęśliwe życie. Roscón de Reyes jest podstawą dnia Trzech Króli. Jest tak ważny, że... podano mi go nawet na śniadanie w szpitalu!
Nie sądzicie, że to miłe zakończenie okresu świątecznego?
A, i na koniec jeszcze jedna wyższość świąt w Hiszpanii - wiecie, że tam mandarynki smakują właśnie tak, jak pamiętamy z dzieciństwa?
Zgadzam się z Tobą chyba we wszystkim: jak Wigilia to tylko nasza, polska, i uwielbiam hiszpański roscón de reyes :) ja też znalazłam figurkę więc to musi być (kolejny) szczęśliwy rok! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOby taki był!
UsuńOoo, wpadłam tu przypadkiem i od razu mi się spodobało :) na pewno będę częściej zaglądać ;) W tym roku wybieram się na semestr do Hiszpanii i tak się składa, że święta Bożego Narodzenia pewnie tam spędzę. Zastanawiałam się, jak one wyglądają w tym kraju, a teraz mogę sobie chociaż w pewnych zarysach to wyobrazić :) Dzięki za taki fajny wpis! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam :-)
UsuńA semestru w Hiszpanii zazdroszczę! Coraz bardziej tęsknię, a widoków na wyjazd brak...
zazdroszczę im tych pysznych mandarynek, współczuję z powodu braku pierniczków ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem dobrze radzą sobie bez pierniczków, te ich pyszności też potrafią nieźle w głowach zawrócić ;-)
Usuńmam pytanie, co to te Twoje ulubione - hojaldradas?
OdpowiedzUsuńświęta w Hiszpanii... ah muszą mieć swój urok! :)))
szczególnie te szopeczki, ciasta, świetne pomysły.
To takie bardzo kruche ciasteczka świąteczne. Wolę nie pisać, z czego robione, bo można sobie złą opinię wyrobić ;-) Ale znalazłam przepis w internecie, możliwe że na gwiazdkę 2013 będę miała takie domowej roboty!
UsuńZgadzam sie z toba! Nie ma nic lepszego niz Polska Wigilia!!! :D
OdpowiedzUsuń